Adam Podlewski: Czarna krew z nowym bohaterem, prywatnym detektywem Markiem Smugą odniosła sukces komercyjny. Książkę wybrano też Kryminałem Roku 2022 w plebiscycie Złoty Kościej. Jak trudno pisze się kontynuację takiej książki?
Krzysztof Bochus: Oczywiście zdaję sobie sprawę, że poprzeczka postawiona jest wysoko, a oczekiwania wobec Kruchego lodu są duże. Staram się jednak w ogóle o tym nie myśleć, skupiłem się na tym, żeby w sposób zajmujący opowiedzieć tę historię i zapewnić czytelnikom dobrą, inteligentną rozrywkę. To moje podstawowe zadanie i starałem się wykonać je jak najlepiej. Oglądanie się za siebie nic nie daje, może pisarza krępować, zamiast uskrzydlać. Do Kruchego lodu zasiadłem z zamiarem napisania nie kontynuacji – a swojej najlepszej książki i mam nadzieję, że takie podejście zostanie zauważone i docenione przez czytelników.
A.P.: Czego możemy się spodziewać po Kruchym lodzie?
K.B.: Frapującej historii, wielkich emocji, wielowymiarowej intrygi kryminalnej i dużej dozy egzotyki. To będzie opowieść o tym, jak łatwo może zniknąć człowiek, nie pozostawiając po sobie żadnych śladów. O tajemnicy dewastującej życie wielu ludzi, miłości, traumie i ludzkim szaleństwie. Wreszcie o walce dobra ze złem i straszliwej cenie, jaką trzeba zapłacić, aby dotrzeć do prawdy.Czytelnicy mogą spodziewać się wybuchowego połączenia faktów i fikcji, fabularnego warkocza splecionego naprzemiennie z wątków kryminalnych i sensacyjnych. Smuga trafi bowiem na godnego siebie przeciwnika. Z dala od domu, na obcym, wrogim kontynencie. Dochodzenie doprowadzi go aż do wschodniej Afryki, gdzie odkryje, że ludzkie piekło ma wiele imion i znaleźć się w nim może każdy – nawet jeśli na to nie zasługuje.
A.P.: Twój bohater, Marek Smuga, podejmuje się odnalezienia młodej kobiety, która znika bez śladu z warszawskiego dworca.
K.B.: Znika ona w biały dzień, na warszawskim dworcu wypełnionym ludźmi i naszpikowanym kamerami monitoringu, w centrum milionowego miasta. Ta historia mogła zdarzyć się naprawdę. Każdego roku na policję zgłaszanych jest około 19,5 tysiąca zaginięć obywateli polskich w kraju i za granicą. To ogromna liczba! Ludzie giną bez względu na wiek, płeć i status społeczny. Znikają z powodu chorób fizycznych i psychicznych, wypadków, porwań, codziennych problemów, ale także wtedy, kiedy padają ofiarą przestępstw. Statystycznie rzecz ujmując, to właśnie kryminalne pobudki najczęściej stoją za zniknięciami osób młodych, głównie kobiet, które padają ofiarą porwań i napadów na tle seksualnym. Tak jak w przypadku zaginięcia Iwony Wieczorek, bardzo często okoliczności ich zaginięcia pozostają ciągle nierozwiązaną zagadką. A zdarzenia te nie mają, niestety, happy endu.W Kruchym lodzie opowiadam taką właśnie historię, choć ma ona więcej wymiarów. To także opowieść o siostrzanej miłości i poczuciu straty, które potrafi stygmatyzować i zmienić czyjeś życie na zawsze.
A.P.: Marek Smuga to na pewno bohater nieoczywisty. Prywatny detektyw, który walczy nie tylko z przestępcami, ale także z własnymi demonami i pętającymi go uzależnieniami.
K.B.: To prawda, o Marku Smudze można powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest typowy. Miałem już po dziurki w nosie schematycznych alkoholików i rozwodników zaludniających stronice kryminałów, którzy nawet będąc na głębokim kacu w ostatnim rozdziale doznają iluminacji i rozwiązują największe łamigłówki kryminalne.Smuga jest z wyczajny. I bardzo ludzki w swoich słabościach, w uzależnieniu od pętających go słabości. Choruje na depresję, niewidzialnego wroga, którego naprawdę trudno pokonać. Faszeruje się tabletkami, to xanax wyznacza dobowy rytm jego dnia. Jak każdy człowiek zmagający się z depresją cierpi na poczucie winy, ma problemy ze snem i brakiem koncentracji. Upada, ale się podnosi. Jak napisał mój ulubiony John Maxwell Coetzee: „Może to dobrze robi człowiekowi, jeśli od czasu do czasu upadnie? Byleby tylko nie potłukł się na kawałki".
Smuga od czasu do czasu musi się sam poskładać. Na pewno nie jest to jednak okoliczność pomagająca w pracy detektywa, prowadzącego skomplikowane i ryzykowne dochodzenie na dwóch kontynentach. Mam nadzieję, że ta dychotomia trapiąca mojego bohatera doda pikanterii książce. Na szczęście uzbroiłem Smugę w przymioty, które pozwalają mu równoważyć lub niwelować te ograniczenia. Mój bohater jest uparty, dociekliwy, potrafi kojarzyć fakty niewidoczne dla innych, a gdy wymaga tego sytuacja, balansuje na granicy prawa i sięga po metody mocno niekonwencjonalne, zgodnie z maksymą, że cel uświęca środki.
A.P.: Czy łatwo jest stworzyć postać, która różniłaby się od Twoich wcześniejszych bohaterów, takich jak radca Abell, wachmistrz Kukulka czy Adam Berg? Co trzeba zrobić, aby nie popaść w rutynę i nie kopiować własnych wzorców?
K.B.: Nie jest łatwo, zwłaszcza jeśli autorowi marzy się nie klon dotychczasowych bohaterów, a postać zupełnie odmienna, żyjąca własnym życiem. Bardzo zżyłem się z moimi wcześniejszymi bohaterami, każdego z nich wyposażyłem w jakieś cechy indywidualne zaczerpnięte z własnego uniwersum i swojej wyobraźni. Abell jest introwertykiem, formalistą przywiązanym do litery prawa, przekonanym, że czysty intelekt to najlepszy oręż stróża prawa. Kukulka woli drogę na skróty, kieruje się własnym kodeksem moralnym, wyniesionym z gdańskiego podwórka, hołduje przekonaniu, że przestępcy rozumieją tylko język siły. Adam Berg z kolei to postać zupełnie odmienna i na wskroś współczesna. Szuka artefaktów i skarbów kultury zaginionych w czasie, odnosi sukcesy na tej niwie, ale nie potrafi przypilnować własnego szczęścia.
Smuga na tym tle jawi się jako postać osobna, każdorazowo musi pokonać osobistego wroga, który skrywa się w nim samym. To dlatego każde zwycięstwo okupuje wewnętrzną ofiarą, ale też zwycięstwo smakuje wtedy inaczej. Tak to sobie wymyśliłem i taki właśnie jest Marek Smuga: samotny wilk chadzający własnymi ścieżkami.
Kruchy lód rozpoczyna się sceną, kiedy przebywający na dobrowolnym zesłaniu Smuga podgląda w Bieszczadach watahę wilków. Ten obraz nie jest przypadkowy, Smuga pasuje do tego świata. A przy tym wszystkim musi wykazać się umiejętnością mimikry i przystosowania do zmieniającego się otoczenia. Tropy wiodą bowiem daleko. Detektyw najpierw prowadzi swoje śledztwo w półświatku na warszawskiej Pradze, później trafia do komuny squatersów na Kreuzbergu i poznaje mroczną stronę berlińskiej metropolii. A potem ląduje w środku afrykańskiego jądra ciemności, tylko pułkownika Kurtza tam brakuje. Afrykanie mają tam własne problemy, Smuga musi to zrozumieć i zaakceptować, aby pójść dalej. To wszystko wymaga elastyczności i charakteru.
A.P.: Wspomniałeś o afrykańskim piekle. Czarny ląd to nie tylko egzotyczne tło powieści, to drugoplanowy bohater. Gęsto tu od konfliktów plemiennych, obyczajowych smaczków i rasowych podtekstów.
K.B.: To trafna obserwacja. Pragnąłem napisać powieść sensacyjno-kryminalną, w której fikcja przeplata się z autentyczną materią. A Pemba i Zanzibar ze swoją złożoną historią i niejednoznaczną teraźniejszością idealnie nadawały się do tej roli. Przy czym nie chodzi tu o białe plaże i tropikalne obrazki, które zapamiętałem z pobytu w Afryce. Pemba w tej książce nie przypomina rajskiej wyspy z katalogu biur podróży. Przeciwnie, Smuga przedziera się w Afryce przez zasieki cudzych kłamstw, półprawd i pozorów, ale nadchodzi moment, gdy uświadamia sobie, że wojna, jaką tam toczy – nie jest jedyna. Afrykanie mają swoją własną i jego krucjata jest dla nich tylko nieistotnym epizodem. Im prędzej Smuga to zrozumie, tym lepiej dla niego.
A.P.: Na jesień Skarpa Warszawska zapowiedziała premierę Twojej kolejnej książki. Tym razem będzie to piąty już tom przygód Adama Berga.
K.B.: Tak, właśnie kończę pracę nad tą powieścią. Chciałbym, aby była to najbardziej sensacyjna część całej serii. Epicka saga, w której fikcja przeplatać się będzie z faktami historycznymi, a sensacyjna fabuła pozwoli uwypuklić prawdę o ludziach. Berg podejmie się odszukania niezwykłego diademu, rodzinnego klejnotu Ohmów – rodziny, którą czas i ideologia podzielą na dwa wrogie plemiona. Będzie więc zagadka i dziennikarskie śledztwo, którego marszruta wiedzie od Syberii, poprzez Bawarię i Andaluzję po jezioro Como. Ale jednocześnie będzie to opowieść o stracie i poczuciu alienacji, o poszukiwaniu tożsamości i własnych korzeni, zatartych przez czas i trudną historię relacji polsko-niemieckich. Nie zabraknie nawet szczypty magii. Mam nadzieję, że czytelnikom spodoba się ta historia.
Cieszy mnie, że wejście tej powieści na rynek poprzedzą w roku bieżącym wznowienia wszystkich wcześniejszych tomów z Adamem Bergiem w roli głównej – w nowej szacie graficznej i w nowej redakcji. Na pierwszy ogień – już w maju – pójdzie „Lista Lucyfera", od które wszystko się zaczęło...
Krzysztof Bochus - z zawodu dziennikarz, publicysta i wykładowca akademicki. Jego debiutem książkowym był Czarny manuskrypt (2017). W tym samym roku ukazał się Martwy błękit, a w 2018 – Szkarłatna głębia (Nagroda Złoty Pocisk za najlepszą powieść kryminalno- -historyczną 2018). W 2019 opublikował Listę Lucyfera i Miasto duchów. W 2020 powieści Boski znak oraz Wachmistrz, a w 2021 Klątwę Lucyfera i Wachmistrza. Dogrywkę. W 2022 ukazały się powieści: Wirtuoz oraz Czarna krew, a w 2023 ukazała się Dolina gniewu. Autor dwukrotnie otrzymał nagrodę Złoty Kościej 2022 w kategorii Kryminał Roku: Złoty Kościej 2022 za powieść Czarna krew, Złoty Kościej 2023 za powieść Dolina gniewu.
powrót