Adam Podlewski: Dlaczego Iga Spica powraca po sześciu latach i kilku innych książkach? Czy Powróz pierwotnie miał być jednym spotkaniem z bohaterką?
Tomasz Białkowski: Postać Spicy to pomysł na serię książek. Powróz rozpoczyna scena, w której odbywa się wieszanie nazistowskich oprawców ze Stutthofu. Przygotowywałem tę powieść mocno zagłębiając się w czas wojny. Z tego wszystkiego powstał Rausz, czyli historia tajnej akcji T4. Potem wróciłem do pisania Spicy, ale znowu odciągnął mnie inny projekt. Napisałem dystopię, której fragmenty czytelnicy mogli przeczytać w „Twórczości" i „Odrze". Potem mój ówczesny wydawca postanowił wznowić w jednym tomie moje trzy wcześniejsze powieści. Pracowałem zatem nad nową redakcją tej książki. Kiedy się z tym wszystkim uporałem, przyszedł czas na Spicę. Bardzo polubiłem tę postać. W życiu spotkało ją wiele zła, ale ona za każdym razem się podnosi. Walczy o siebie i prawo do życia na własnych zasadach. Chcę o niej opowiadać czytelnikom.
AP: Czy pisanie powieści gatunkowych nie jest dla Pana, pisarza uhonorowanego przez „główny nurt literacki", ryzykiem, czy wręcz prestiżową degradacją?
TB: Zdecydowanie nie. Mnie pisanie kryminałów uratowało jako pisarza. W 2011 roku stanąłem pod ścianą. Owszem, powieści psychologiczne znalazły uznanie krytyki i czytelników, ale ja poczułem się wypalony. Z pomocą przyszła mi myśl o nowym otwarciu. Napisałem trylogię kryminalną z warszawskim dziennikarzem Pawłem Werensem. Ludzie polubili te książki, zostały przetłumaczone i wydane w Niemczech i Czechach. Jako pisarz odzyskałem równowagę. Wiem, że mogę tworzyć prozę różnorodną gatunkowo. To sprawa dla mnie bardzo ważna. Nie ja przecież pierwszy przyjąłem taką metodę pracy. Mannkell, Lemaitre, Skvorecky, Simenon. Tego ostatniego czytali Iwaszkiewicz, Faulkner, Camus. Moje kryminały czytają zarówno studenci, jak i ich wykładowcy. To wielka radość dla pisarza. Daj Boże każdemu taką degradację!
AP: Czy w ogóle istnieje „literatura kryminalna", czy są to po prostu książki (dobre lub złe), które czasem opowiadają o zbrodni?
TB: Zbrodnia i kara to powieść o zbrodni, ale czy ktokolwiek nazwie ją kryminałem? Nawet przywołany przed chwilą Simenon rozgraniczał pisanie o zbrodni od tworzenia kryminałów. Weźmy za przykład jego Paryski ekspress gdzie, owszem, mamy morderstwo, ale w tym arcydziele nie ma kryminalnej zagadki. To dramat psychologiczno- obyczajowy, w którym bohaterem jest człowiek pełen sprzeczności, tajemnic i urazów. To te ostatnie popychają go do zbrodni. Ale w żadnym wypadku nie jest to kryminał. Literatura kryminalna istnieje, ma swoje ramy i zasady, których twórca zwykle się trzyma, nawet wtedy, gdy możemy mówić o pewnym „zmąceniu" gatunku. Z drugiej strony Ameryka przez lata wyśmiewała spaghetti westerny, a teraz inspirują one Tarantino...
AP: Gdzie podział się genialny detektyw z norm gatunku? Dlaczego na bohaterów powieści kryminalnej wybrał Pan tak „niefachowe" postacie: Igę, zupełnie przypadkowo zamieszaną w serię zbrodni oraz zagubionego życiowo dzielnicowego?
TB: Lubię powoływać do życia postacie, które wbrew sobie, swojemu temperamentowi, kompetencjom, muszą zmierzyć się ze złem. To zło przybywa nagle, niespodziewanie, można przed nim uciec, ale można również podjąć z nim walkę. Spica najpierw ucieka, chowa się za niepamięcią, rzuca się w wir pracy. Ale to nie pomaga. Wyjściem jest podjęcie walki, gry z przestępcą. To amatorka, zawodowo zajmuje się tłumaczeniami, nie jest detektywem. Musi użyć swojej inteligencji, intuicji, zacząć działać strategicznie, planować. Na dodatek cierpi na hafefobię. Lęk przed dotykiem bardzo utrudnia jej życie. Z kolei dzielnicowy Antoni Styczeń to gigantyczny mężczyzna o gołębim sercu. Wzbudza lęk swoimi rozmiarami, a w środku jest bardzo wrażliwy i ciepły. Rozpada mu się małżeństwo, traci kontakt z jedynym synem. Dotychczas łapał podpitych facetów na rowerach, teraz będzie walczył z diabolicznym przestępcą. To ciekawa psychologicznie postać. Musi złamać zasady obowiązujące w małej, zamkniętej społeczności.
AP: W Spicy, czytelnik może poczuć presję nieprzyjaznej przyrody: jesienny deszcz, wczesny zmrok i przenikający pod kurtki wiatr. Jak powstawała ta powieść? Skąd wzięło się w niej tyle chłodu i wilgoci?
TB: Mieszkam w Olsztynie, tutaj mamy wiele jezior, lasów, które tworzą osobliwy klimat. Akcja Spicy toczy się we wsi, nad dużym jeziorem. W grudniu 2013 roku nad Europą szalał huragan Ksawery. Szczególnie mocno uderzył na północy. Byłem wtedy z żoną w Trójmieście. Pamiętam, że wyjście z hotelu stanowiło spory problem. Pomyślałem sobie, że taka katastroficzna sceneria idealnie nadaje się na powieściowe tło. W Spicy dochodzi do złamania prawa właśnie wtedy, kiedy nadciąga huragan. To daje pisarzowi sporo możliwości. Mała społeczność, ograniczenia prądu, trudności z komunikacją i przemieszczaniem się. Trudno tropić przestępcę, ale i przestępcy niełatwo uciec z takiego miejsca.
AP: Wiele opowiadanych przez Pana historii rozgrywa się na Warmii. Czy czuje się Pan pisarzem w jakiś stopniu „regionalnym"?
TB: Nie lubię takiego określenia. Powieściowy komisarz Wallander mieszkał w miasteczku Ystad. Czy ktoś uzna Mankella za pisarza regionalnego?
Regionalność kojarzy mi się z niszowością, lokalnym patriotyzmem, zaściankiem, brakiem uniwersalności przesłania. Warmię i Mazury postrzegam
jako bardzo atrakcyjne miejsce do snucia powieściowych fabuł. To przecież dawne Prusy Wschodnie, gdzie zachowało się sporo historycznych obiektów. Pałac rodu von Donhoff w Drogoszach, piramida – grobowiec Fahrenheitów w Rapie, by tylko do nich się odwołać. Umieściłem je w swoich powieściach, bo mają w sobie duży potencjał, są to miejsca mroczne, nieznane, zapomniane. Warto je pokazać światu. W Spicy pojawia się wyspa...
AP: Czy wyspa z powieści jest zainspirowana jakimś prawdziwym miejscem?
TB: Tak. Ta wyspa znajduje się na jeziorze Wulpińskim pod Olsztynem, jest jedną z ośmiu. Nazywa się Herta. Tutaj ciekawostka. W Spicy wyspa nie ma nazwy. Za to wieś nazwałem właśnie Hertą. W rzeczywistości nie ma takiej wsi. To miejsce wymyślone. Wyspa ma wspaniałą historię. W dziewiętnastym wieku kupił ją restaurator z Allenstein Robert Rogalla. Stworzył na niej pensjonat z gospodą. Wkrótce to miejsce stało się bardzo modne, sława o nim dotarła nawet do Berlina i Królewca. Kilka lat przed wybuchem drugiej wojny światowej doszło do tragedii. Rozpętała się burza i łódź wioząca ludzi zatonęła. Zginęło kilkanaście osób. Od tego momentu nad tym miejscem wisi złe fatum. W Spicy pojawia się bogaty handlarz bronią, który postanawia wyspę odkupić. To początek kłopotów.
Fot. Bernadetta Darska
AP: Czy literatura, zarówna ta tworzona, jak i czytana, pomaga Panu znosić czas pandemii i izolacji?
TB: Izolacja to stan naturalny dla pisarza, tworzymy przecież w samotności. Rytm mojej pracy jest bardzo jednostajny. Zaczynam pisanie po śniadaniu i obowiązkowej kawie. Ale zanim zacznę pracę, czytam gazety online. Mamy kilka tytułów, które prenumerujemy z żoną. Tworząc powieść, najpierw czytam to, co napisałem dzień wcześniej, tym sposobem wchodzę w odpowiedni rytm. Piszę scenami. Po południu wychodzę z domu, spaceruję, robię zakupy. Chodzenie pomaga mi w wymyślaniu fabuły. Wieczorami oglądam filmy albo czytam. Książki i filmy pozwalają przenieść się w inny wymiar. Pandemia odebrała mi możliwość podróżowania. Jestem wielki fanem Dolnego Śląska, każdego roku spędzamy tam wakacje. Jedna z moich powieści zaczyna się właśnie w radomierzyckim pałacu.
AP: Czy Iga Spica powróci? A może chce Pan się podzielić innymi planami twórczymi na najbliższą przyszłość?
TB: Wiosnę wykorzystałem na pisanie kolejnej części przygód Spicy. Latem udało mi się pojechać do Wiednia. To nie przypadek. Spica pojawi się w tym mieście upalnym latem 2019 roku. Pozna „Królową Mariahilfer Stasse", wplącze się w morderstwo nad Dunajem, kradzież limuzyny, którą jeździł filmowy James Bond i dowie się czym jest „Czerwony Wiedeń". Akcja powieści przeniesie się również do znanej już czytelnikom wsi Herta. Sprawa nagich kobiet w kościele powróci. Ktoś będzie chciał, aby przeszłość nie dawała o sobie zapomnieć. Dzielnicowy Styczeń awansuje i wyjedzie do dużego miasta. A ponieważ problemy dotyczą również jego byłej żony i syna, nie będzie się temu wszystkiemu przyglądał z boku. Mam nadzieję, że ukończę tę książkę do końca roku. Myślę już powoli o kolejnej część przygód Spicy. Między zimą 2013 a latem 2019 wydarzyło się w jej życiu kilka mrocznych wydarzeń. Warto byłoby opowiedzieć o nich czytelnikom.
AP: Dziękuję za rozmowę!
Magazyn Literacko-Kryminalny POCISK 47/48 (2020)
powrót