Adam Podlewski: Czy interesuje się Pan wyścigami konnymi?
Bartosz Kurek: „Interesuje" to za wiele powiedziane. Uwielbiam tor służewiecki, bo można się tu odciąć od codzienności. To wyjątkowe miejsce i mam nadzieję, że nic tego nie zmieni. Wyścigi robią klimat, wprowadzają emocje i piękno, które można tutaj doceniać. To świetne miejsce by spędzić weekendowe popołudnie.
AP: Czy opowie nam Pan w skrócie o swoim dziennikarskim doświadczeniu?
BK: Trudno skrócić 14 lat, ale spróbuję. Zaczynałem od praktyk w Radiu Kraków i RMF Classic. Potem przeniosłem się do stolicy i wkrótce trafiłem do TV Biznes którą kupił Polsat. A potem to już z górki. (śmiech) Generalnie zaczynałem pracę w telewizji od pracy reportera zajmującego się gospodarką, szeroko pojętym biznesem. Dzięki temu pojechałem m.in. do Davos relacjonować Forum Ekonomiczne. Potem próbowałem swoich sił w porankach na antenie Polsat News, po drodze była też krótka przygoda i współpraca z Radiem Zet w ramach Śniadania w Radiu Zet i Polsat News. Następnie zaproponowano mi prowadzenie Wydarzeń. W zasadzie miałem dużo szczęścia do ludzi którzy mieli do mnie cierpliwość i pomagali w tym trudnym zawodzie. Bardzo jestem im za to wdzięczny. To było dobrych 14 lat.
AP: Jak pańskie doświadczenia w świecie mediów przygotowały Pana do napisania o przygodach dziennikarzy?
BK: Wydaje mi się, że jestem dosyć autentyczny w tym, co przelałem na kartki Brudu. Oczywiście to fikcja, ale musi opierać się na autentycznych emocjach. Newsroom ma swoją specyfikę i chyba udało mi się ją pokazać, podobnie jak praca nad tematem. Czytanie, szukanie, grzebanie. Zadawanie pytań, po dziesięć razy tych samych by w końcu usłyszeć, że gdzieś wybrzmiewa fałsz. Media, zwłaszcza elektroniczne, to duże tempo pracy i codzienna adrenalina. Tu nie ma spraw przekładanych na przyszły tydzień, jest tu i teraz. News rodzi się i umiera tego samego dnia. Potem jeszcze karmią się nim komentarze. Trochę jak z kometą i jej warkoczem.
AP: Na kartkach Brudu kreśli Pan niezwykle ponury obraz polskiego środowiska dziennikarskiego. Czy tytuł powieści wskazuje na moralną kondycję mediów?
BK: Nie. Tytuł wskazuje, na to co dzieje się w książce. Proszę nie szukać kolejnych den. (śmiech) Ponury obraz znaleźć można w każdej branży. Dziennikarstwo powinno być niezależne i rzetelne. Opisać rzeczywistość, pomóc ją zrozumieć przy elementarnym zachowaniu zawodowej uczciwości. Symetryzm to mrzonka. Każdy ma jakieś poglądy i każdy widz/czytelnik/słuchacz ma wybór. Ale poglądy nie mogą przekreślać faktów a tym bardziej ich zastępować. To co mnie martwi, to wydłużająca się lista zagrożeń przed jakimi stoi dziennikarstwo, nie tylko nad Wisłą. Zaczynając od przygotowania do zawodu, jakości wykształcenia, kończąc na niekończących się splotach interesów, które dla wielu mogą być problemem. Wiedza dziennikarza powinna być jak ocean - szeroka i głęboka. Tak by nie dało się go łatwo zmanipulować. Medium dla którego pracuje zawsze powinno za nim stać. Wolność słowa to niezwykle krucha materia, nieprawdopodobnie łatwo można ją naruszyć a naprawianie takiej szkody jest mozolne i zawsze pozostaje skaza.
AP: Pańska kryminalna intryga związana jest z sekretami przeszłości. Jak Pana zdaniem środowisko dziennikarskie w Polsce powinno oceniać swój udział w procesie lustracji i rozliczenia obecnych elit z komunistyczną przeszłością?
BK: Za młody jestem by w takiej sprawie komukolwiek wystawiać oceny, za mało wiem. Dziennikarze zawsze powinni pokazywać prawdę. Proszę zapytać tych, którzy brali w tamtej sprawie aktywny udział. Natomiast obraz jaki wyłania się z lektur i rozmów z wieloma osobami które w owym czasie były po dwóch stronach barykady tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że archiwa trzeba było otworzyć już dawno temu. Ujawnić i zamknąć temat.
AP: Pański bohater prowadzi niezwykle malowniczy tryb życia: jego mieszkalna barka, zacumowana na Czerniakowie, wydaje się symbolizować nonkonformizm Wiktora. Jak powstała ta postać, i czy jest kimś inspirowana?
BK: Wiktor to zlepek wielu postaci, charakterów z którymi miałem styczność przez lata. Lepienie tej postaci o dziwo było bardzo proste, wydaje mi się dosyć spójny. Barkę dołożyłem ze względu na własne doświadczenia, też kiedyś tam mieszkałem na podobnej jednostce i bardzo dobrze ten czas wspominam, ale to jedyne podobieństwo.
AP: Co Pana skłoniło do wejścia w świat fikcji? Inspiracje literackie? Chęć opowiedzenia historii i anegdot, których nigdy nie zaprezentowałby Pan jako artykuł czy reportaż?
BK: Zawsze chciałem pisać kryminały. To było jedno z tych głęboko skrywanych marzeń. Po prostu się odważyłem i zacząłem. Trochę na ten temat rozmawiałem z Vincentem V. Severskim, który dobrze mi doradził a potem gotową pierwszą wersję podrzucił do Czarnej Owcy. Za co jestem bardzo wdzięczny. Dla mnie to po prostu spełnienie jednego z marzeń i niezła zabawa. Traktuję to w kategoriach hobby.
AP: Kłamstwa medialne, zwłaszcza z rodzaju tzw. deep-fake, stanowią ważny wątek Brudu. Jak zmieniają one świat mediów? Czy boi się Pan rozwoju technologii w kontekście naszego odstępu do informacji?
BK: Dlatego wcześniej wspomniałem o wiedzy. Tylko ona pozwoli dziennikarzowi nie wpaść w pułapki, których jest coraz więcej. Technologie to super narzędzia, ale działają jak broń obosieczna. Informacji jest coraz więcej i rośnie tempo ich pojawiania się. Te fale zalewają nas codziennie i coraz więcej wysiłku wymaga od odbiorcy by wyciągnąć z tego to co najważniejsze. Nie boję się technologii, ale tych którzy dzięki nim chcą wyrządzać krzywdę. Dla dziennikarzy to co się dzieje od momentu w którym media społecznościowe zaczęły tak mocno wpływać na rzeczywistość to czas próby. Ale składowych jest o wiele więcej.
AP: Czy poznamy dalsze przygody Wiktora?
BK: Na stole jest kilka pomysłów, nie wiem czy którykolwiek doczeka się realizacji, ale mam na to wielką ochotę. Pozostaje mi odesłać Was od wydawcy.
AP: Dziękuję za rozmowę!
Magazyn Literacko-Kryminalny POCISK 55/56 (2021)
powrót