Kolejny tom z radcą Abellem w roli głównej na pewno ucieszy zwolenników tej bardzo cenionej i popularnej serii kryminałów retro. Co zdecydowało o powrocie Abella?
Krzysztof Bochus: Nie ukrywam, że ten powrót wcale nie był przesądzony. Przez długi czas uważałem, że Abell dopłynął już do końcowej przystani, a Miasto duchów jest ostatnim tomem, zamykającym całą serię. Okazało się jednak, że czytelnicy nie zapomnieli o Abellu. Na spotkaniach autorskich ciągle powracało pytanie, czy to na pewno już koniec tej kryminalnej sagi. W pytaniach tych wyczuwałem słabo zawoalowany zarzut, że nie dałem mojemu bohaterowi jeszcze jednej szansy i nie pozwoliłem mu na godne pożegnanie i zejście ze sceny. Uznałem, że w tych pretensjach jest wiele racji. Abell i Kukulka na pewno zasługiwali na jeszcze jedną szansę. Potrzebowałem jedynie nośnego pomysłu na fabułę, która pozwoliłaby na materializację tej idei. I właśnie taki pomysł przyszedł mi pewnego dnia do głowy podczas wizyty w dawnym klasztorze franciszkańskim w Gdańsku. A potem już poszło.
To powrót bardzo spektakularny. Fabuła jest wielowarstwowa, wątki kryminalne przeplatają się tu z sensacyjnymi. Mamy do czynienia z rasowym czarnym kryminałem w kostiumie z epoki, a książka kipi od wydarzeń i emocji.
K.B.:Tak właśnie miałem zamiar. Za swoje podstawowe zadanie uważam bowiem opowiadanie frapujących, zajmujących historii. Rzecz w tym, aby czytelnik odnajdował przyjemność płynącą z lektury, niecierpliwie wertował kolejne stronice i choć na chwilę mógł zapomnieć o szarym, często depresyjnym świecie za oknem. W „Dolinie gniewu" moi bohaterowie mierzą się z wielopiętrową zagadką. Jest koniec marca 1945, Abell w towarzystwie nieodłącznego Kukulki powraca do Gdańska na moment przed zajęciem miasta przez Sowietów. Zdaje sobie sprawę z ryzyka, a jednak podejmuje się jeszcze jednej misji – postanawia wyciągnąć z okrążonej metropolii swego teścia, Piotra Morela. Sprawy przyjmują jednak zły obrót. Radca sam wpada w ręce NKWD. Rosjanie składają mu propozycję nie do odrzucenia: odzyska wolność i uratuje życie Morela, jeśli pomoże Rosjanom odnaleźć jedną z największych tajemnic III Rzeszy. Gra idzie o tajne archiwum „Lebensbornu" – w którym znajdują się dane tysięcy polskich dzieci, ukradzionych pod koniec wojny przez nazistów. Radca podejmuje wyzwanie i wkracza na prawdziwe pole minowe. Nieuchwytni przeciwnicy za wszelką cenę chcą uniemożliwić mu dojście do prawdy. Giną świadkowie, mnożą się zamachy i tropy wiodące donikąd.Radca z myśliwego sam staje się celem polowania. Wrogów mu nie brakuje: członkowie SS, szpiedzy, astrologowie układający horoskopy dla hitlerowskiej elity, niedobitki Volkssturmu i fanatyczni Strażnicy strzegący nazistowskiego Graala... Abell może liczyć tylko na siebie i Kukulkę. Nie może zaufać ani swoim rodakom, którzy mają go za zdrajcę, ani Rosjanom, których uważa za zło konieczne. Zaczyna podejrzewać, że prowadzą oni z nim własną, podwójną grę. Może powinien podyktować swoje warunki w tej rozgrywce na śmierć i życie? W „Dolinie gniewu" czytelnicy odnajdą motywy emblematyczne dla całej serii: zagadki kryminalne i szyfry dla wtajemniczonych, mroczne klimaty i dbałość o realia epoki, zbrodnie i wielopiętrowe spiski, wielkie namiętności i chore fascynacje... Mój bohater prowadzi swoje śledztwo w zrujnowanym mieście, w podziemnych kazamatach i na zamku w Marienwerder, pamiętającym czasy krzyżackie. Nie zabraknie suspensu w finale, który może być dla wielu prawdziwym zaskoczeniem.
À propos historii. W „Dolinie gniewu" radca znajdzie się na tropie jednej z największych tajemnic III Rzeszy. Dodajmy od razu, że nie jest to wątek wydumany, ale oparty na faktach historycznych.
K.B.: W książce Abell poszukuje zaginionego archiwum Lebensbornu. Pierwotnym celem tego programu, który realizował Heinrich Himmler, było zwiększenie przyrostu naturalnego „narodu panów". Niemców było ciągle za mało, a plany – wręcz imperialne. W przyszłości chciano czystymi aryjczykami zaludnić podbity Wschód. Utworzono specjalne ośrodki, w których niemieckie kobiety czekały na czystych rasowo dawców nasienia. A żonom esesmanów kazano rodzić co najmniej czwórkę dzieci. Jednak efekty programu były dalekie od oczekiwanych. Wtedy Himmler wpadł na szatański pomysł. Po co dzieci rodzić, jeśli można je ukraść? I tak doszło do największej grabieży dzieci w historii. Głównym terenem łowów stały się ziemie polskie. Oczywiście wybierano maluchy spełniające fizyczne atrybuty rasy aryjskiej: włosy blond, niebieskie oczy, podłużne czaszki. Najchętniej zniemczeniu poddawano dzieci kilkuletnie. Odbierano je siłą, nie bacząc na opór i rozpacz rodziców. Zmieniano im tożsamość. Mówienie w języku polskim, a także kontaktowanie się z rodziną, było całkowicie zakazane. W miarę postępu germanizacji pozytywnie ocenione dziecko, wywożono do specjalnych ośrodków w głąb Niemiec, gdzie następnie przekazywano je w ręce rodzin niemieckich. Tam miano je wychować na niemieckich janczarów. Zrabowano w ten sposób ok. 200 tysięcy polskich dzieci. Po wojnie udało się zidentyfikować i odzyskać tylko co dziesiąte z nich.
Drugoplanowym bohaterem książki jest Gdańsk. Znana jest Twoja pieczołowitość w odtwarzaniu realiów epoki. Czy w „Dolinie gniewu" odnajdziemy prawdziwy obraz Gdańska z marca 1945, miasta w pożodze, które za chwilę zamieni się w kupę ruin?
K.B.: Gdańsk jest w tej powieści, czarny, fatalistyczny, owładnięty przeczuciem końca. To właśnie chęć ukazania „złotego" miasta stojącego u progu zagłady była jednym z głównych motywów, skłaniających mnie do napisania tej książki. Zawsze podkreślam, że Pomorze to moja ziemia obiecana, a seria retro z Abellem to nie tylko epopeja kryminalna, ale także swoisty fresk historyczny. Pierwszy tom z tego cyklu, „Czarny manuskrypt" dzieje się w lecie 1930 roku, jeszcze przed dojściem Hitlera do władzy. W kolejnych opisywałem rzeczywistość lat. 30., w Wolnym Mieście Gdańsku i na niemieckim Pomorzu. W tle śledztw prowadzonych przez Abella rozwija się swoista panorama postaw społecznych, postaci i wydarzeń ważnych dla tej epoki. Czytelnik obserwuje jak brunatnieją gdańskie ulice, jak zmienia się to kosmopolityczne niegdyś, hanzeatyckie miasto; jak tłum ulega fascynacji zbrodniczą ideologią i daje się prowadzić ku katastrofie przez fałszywego proroka, Adolfa Hitlera i jego akolitów. To dlatego w fabułę swoich powieści wplatam autentyczne postaci i fakty. A także staram się pieczołowicie zrekonstruować ten świat, którego już przecież nie ma: topografię, realia społeczne, nastroje, a nawet detale architektoniczne Gdańska z wiosny 1945. Napisanie „Doliny gniewu" poprzedził solidny, wielomiesięczny research. Posiłkowałem się wspomnieniami, literaturą faktu czy też opracowaniami historycznymi takich naukowców i znawców tematu jak dr Jan Daniluk, dr Justyna Liguz, Maria Korzon czy nieodżałowany Leszek Adamczewski. Dzięki tej historycznej kwerendzie jestem w stanie zaprosić moich czytelników do odbycia swoistej wyprawy w czasie. I nawet jeśli to tylko swoisty mix fikcji i prawdy historycznej, to jednak przybliża nam on dramat konającego miasta, przywołuje panujący w tamtych dramatycznych dniach klimat osaczenia i końca świata, wyznaczanego przez bombardowania, pożary i polowania na ludność cywilną. Najbardziej szokującą odsłoną tego dramatu były gwałty na kobietach. Szczególnie drastyczne sceny – przywołane w powieści – miały miejsce w katedrze oliwskiej. Warto pamiętać, że Gdańsk był pierwszym dużym miastem niemieckim zdobytym przez Armię Czerwoną po ofensywie styczniowej i zapłacił za to „pierwszeństwo" straszliwą cenę.
Skąd to zamiłowanie do historii, która stanowi podglebie właściwie wszystkich twoich książek?
K.B.: Taki mam osobisty patent na tworzenie literatury, tak też widzę swoją rolę jako pisarza: opowiadacza ciekawych fabuł głęboko zakotwiczonych w realiach epoki. Jestem zdania, że literatura potrafi podsycić zainteresowanie historią i poszerzać horyzonty. Nie brakuje przecież czytelników, którym nie wystarcza sama akcja. Oprócz intrygującej fabuły szukają czegoś więcej. A literatura to potężna siła. Potrafi pobudzać naszą wyobraźnię, przenosić nas do innych światów. Dlatego staram się, aby w moich powieściach czytelnicy odnaleźli jakąś wartość dodaną. To dlatego w moich powieściach tak wiele odniesień do historii, właśnie to zderzenie tajemnicy, kryminalnych zagadek i wielkich emocji oraz swoisty mix faktów historycznych i fikcji – definiuje całą serię retro. Staram się jednak przemycać historię do moich książek w sposób nienachalny, unikając taniego dydaktyzmu. Jest jeszcze coś. Zauważam, że jako ludzie nie wyciągamy wniosków z tragicznej przeszłości i nie uczymy się na błędach. Ciągle popełniamy te same błędy, ulegamy tym samym demonom i żądzom. Żeby nie być gołosłownym: wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje dzisiaj w Ukrainie. W „Dolinie gniewu" Kukulka mówi, że bolszewicy to tacy naziści tylko w innych mundurach. Nic się w tej materii nie zmieniło do dzisiaj. Ciągle mamy do czynienia z odradzaniem się hydry autorytaryzmu. A masowe uprowadzanie dzieci ukraińskich przez siepaczy Putina tylko dodaje aktualności mojej książce. Sądzę, że czytelnicy tak właśnie odbierają moje książki – jako erudycyjne czytadła, w których tak samo ważne jak ściganie sprawców zbrodni jest sportretowanie człowieka zderzonego z walcem historii.
„Dolina gniewu" to także, a może przed wszystkim powrót radcy Abella, który doczekał się już miana bohatera kultowego.
K.B.: Budując postać Abella przyjąłem założenie, że będzie to bohater, odkrywany przez czytelnika na raty. Z każdym kolejnym rozdziałem, z każdym tomem, unosiłem kurtynę trochę wyżej, odsłaniając powoli tę postać w całej jej złożoności. Jeszcze w „Czarnym manuskrypcie" Abell jest milczkowatym, trochę wycofanym policjantem, skupionym wyłącznie na swojej pracy. Sprawia wrażenie formalisty, ściśle przestrzegającego litery prawa. Widzimy w nim głównie dobrego glinę. Cechuje go inteligencja i upór. Jest wnikliwy, widzi rzeczy niewidoczne dla innych. Później jednak ta postać ewoluuje, odsłania coraz więcej. Pojawiają się nieznane fakty z przeszłości, radca uzewnętrznia emocje, o które byśmy go wcześniej nie podejrzewali. Ujawnia swoją wewnętrzną prawość, która sprawia, że nie po drodze mu z nazistami. Mój bohater zmienia się na naszych oczach. Gdy prawo zawodzi na całej linii zaczyna dawać posłuch Kukulce, który hołduje zupełnie innym zasadom. Zdaniem wachmistrza dla dobra śledztwa trzeba czasami iść na skróty i rozmawiać z przestępcami językiem siły, bo to jedyne narzecze, które oni rozumieją. Radca zdaje się stopniowo ulegać tej perswazji. W „Dolinie gniewu" nie jest już idealistą z „Czarnego manuskryptu" czy „Martwego błękitu". To dlatego bardziej niż policjanta przypomina teraz mściciela, kierującego się własnym kodeksem moralnym i działającego na pograniczu bezprawia i tego, co pozostało z jego kanonu moralnego. W książce nikt bowiem nie jest tym, za kogo się podaje. Pojawia się zdrada, dwulicowość, cynizm, podwójna gra. Bohater zmaga się z ludźmi ogarniętymi fanatyzmem i zbrodniczą obsesją, którzy nie cofną się przed niczym dla osiągnięcia swoich celów. W tle przewijają się obrazy ginącego miasta. Wszystko to sprawia, że w tym ostatnim tomie można postrzegać Abella także jako świadka epoki i swoistego przewodnika po świecie, który bezpowrotnie odchodzi już w przeszłość. Mam nadzieję, że ostatnia krucjata Abella trafi do serc i wyobraźni czytelników.
Czy możemy uchylić rąbka tajemnicy i zapytać o dalsze plany literackie?
K.B.: Zaczynam prace nad kontynuacją „Czarnej krwi". Książka z nowym bohaterem Markiem Smugą, została świetnie przyjęta przez czytelników i uhonorowana nagrodą „Złotego Kościeja" jako Kryminał Roku 2022. To nie tylko bardzo cieszy – ale i zobowiązuje. Smuga zasługuje na kolejną odsłonę. Będzie mrocznie, sensacyjnie, trochę egzotycznie. Tyle mogę powiedzieć o fabule. Powieść ukaże się nakładem Skarpy Warszawskiej, nie potrafię jeszcze podać terminu premiery. Jakość była dla mnie zawsze ważniejsza niż ilość – i niech tak zostanie.
Dziękujemy za rozmowę.
Krzysztof Bochus
Z zawodu dziennikarz, publicysta i wykładowca akademicki. Jego debiutem książkowym był Czarny manuskrypt (2017). W tym samym roku ukazał się Martwy błękit, a w 2018 – Szkarłatna głębia (Nagroda Złoty Pocisk za najlepszą powieść kryminalno-historyczną 2018). W 2019 opublikował Listę Lucyfera i Miasto duchów. W 2020 powieści Boski znak oraz Wachmistrz, a w 2021 Klątwę Lucyfera i Wachmistrza. Dogrywkę. W 2022 ukazały się powieści: Wirtuoz oraz Czarna krew, za którą autor otrzymał nagrodę Złoty Kościej 2022 w kategorii Kryminał Roku.
powrót